Sztuka w przestrzeni publicznej wywołuje dużo emocji, staje się charakterystycznym elementem danego miejsca, zaczyna istnieć w świadomości mieszkańców. Wystarczy spojrzeć na Palmę Joanny Rajkowskiej przy Rondzie de Gaulle’a w Warszawie, ale też na pomnik Adama Mickiewicza na krakowskim rynku, przy którym umawiają się studenci.
Z dzieciństwa pamiętam retkińskie „Bociany” czy wielką „Morelę”, rzeźby funkcjonujące
w przestrzeni łódzkiego osiedla, na którym się wychowałem. Pamiętam wielkie, abstrakcyjne rzeźby z parku im. Józefa Poniatowskiego, do którego chodziłem jako przedszkolak – te obiekty cały czas mam we wspomnieniach – miały siłę oddziaływania większą niż przypadkowa architektura. W Warszawie na skwerze, przy którym mieszkam, przez wiele lat stała rzeźba
z końca lat 20-tych XX w. autorstwa Alfonsa Karnego, przedstawiająca młodego chłopca.